wtorek, 13 sierpnia 2013

Omnia possum in Eo

(w Tym, który mnie umacnia - Flp 4,13)

Na tę grafikę trafiłam przed chwilą zupełnie przypadkiem i od razu rzuciła mi nowe, niespodziewane światło na ten cytat - dobry i mocny, który na szczęście, mimo wykorzystania w popularnej piosence, nie dał się nawet pozornie wyświechtać i zużyć. To pewnie dlatego, że i piosenka dobra. Chciałabym jednak pójść w nieco inną stronę.

Do tej pory byłam przywiązana do jednej, głównej interpretacji tego fragmentu, pozostającej zresztą w najbardziej logicznym związku z sytuacją, jaką opisuje Paweł: był w ucisku, jednak nauczył się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jest. Wszystko może znieść i ze wszystkim sobie poradzi, bo jest silny mocą, którą otrzymuje, będąc w Chrystusie. Wszystko może - nie ma takiej rzeczy, co by go przerosła.

Ostatnio jednak ten cytat zaprowadził mnie w zupełnie inne miejsce. Rozmyślając sobie podczas wielogodzinnej jazdy rowerem, postanowiłam, że pójdę w niedalekiej przyszłości pojeździć konno (a to nawet całkiem w Pawłowym temacie!). Zaraz zastanowiłam się, czy może by się nawet w tę jazdę zaangażować porządniej, bardziej regularnie. Wyobraziwszy sobie jednak siebie jako dziewczę stajenne, na każdą okazję zakładające wysokie końskie buty i dziarsko pokrzykujące na niesforne rumaki, zreflektowałam się: e, gdzie! to przecież nie dla mnie!

Zaraz jednak przypomniałam sobie: ależ WSZYSTKO MOGĘ, wszystko jest dla mnie, oczywiście za wyjątkiem zła i wszystkiego, co do niego prowadzi, bo pozbawia mnie życia. Poza tym zaś Chrystus, kiedy w nim żyję, daje mi nie tylko wielką moc, ale także nieograniczoną wolność - także wolność od granic i okowów, jakie sama sobie stwarzam, określając siebie pewnymi kategoriami.

Niedawne doświadczenie uczestnictwa w Przystanku Jezus pokazało mi, jak męczące jest to zniewolenie przekonaniami o sobie samym. Nie należę do osób, które klaszczą w kościele! Piosenki z pokazywaniem? Odkąd skończyłam 8 lat to już nie dla mnie! Nie jestem taka, żeby krzyczeć razem z tłumem, a szczególnie w murach kościoła! Przywiązanie do tych ograniczeń czyniło ze mnie sopel lodu i wypełniało przerażającym poczuciem niedostosowania. Oto oni wszyscy krzyczą: "Kto jest twoim Panem? JEZUS!", a ty nie potrafisz.. co jest nie tak z twoją wiarą?

Podobnie pretensje są oczywiście niedorzeczne, bo te praktyki nie są lepsze ani gorsze, prawdziwsze ani mniej prawdziwe od innych. Swoje skrępowanie odczuwałam jednak niemal fizycznie. A teraz widzę, że w Chrystusie, w Prawdzie, mogę wszystko: mogę klaskać i mogę nie klaskać, mogę pokazywać i nie pokazywać, mogę krzyczeć i mogę nie krzyczeć. Wszystko mogę i mam pozostawioną całkowitą wolność wyboru.

A to dlatego, że Jezus jest Prawdą także o mnie. Nie jest prawdą o mnie, że nigdy nie krzyczę, że nie słucham reggae ani nawet, że lubię koty. To wszystko stwierdzenia, błahe, przemijające i skończone, które nie będą mnie dotyczyły tam, gdzie ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Tam będzie Bóg i ukryta prawda (Ps 51!), którą o mnie ma. Wszystko pozostałe jest dowolne, zwłaszcza jeśli dąży do większej chwały Boga i dla dobra drugiego. Myślę, że dotyczy to nawet tak błahych spraw, jak jazda konna - chodzi o to, byśmy żyli w maksymalnej wolności, wyzwoleni z rozlicznych więzów, które sami na siebie zakładamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz