Wstyd przyznać, ale strasznie rzadko
gadam ze świętymi. Chyba częściej z takimi przyszłymi! A to
przecież – jeśli chodzi o tych już świętych – jedno ze
źródeł mądrości: porozmawiać z kimś, kto nie dość, że
więcej w życiu przeszedł, to jeszcze teraz siedzi na kolankach u
Pana Boga i o wszystko może Go na ucho spytać.
Z głupia frant pomyślałam kiedyś o
Badenim, hrabim, Joachimie vel Kazimierzu. Czy już święty, czy nie
– opinie różne, nieważne w sumie, bo w niebie i tak się
spotkamy (on tam w każdym razie będzie na pewno). Ale mądrość,
dobroć i doświadczenie godne podziwu. Zwłaszcza jak się chce
gadać o sprawach powołania, różnych gatunków tegoż i pytać o
radę, jak dziadka.
Czasem jest tak z modlitwą, że
przyjdzie do głowy rzecz całkiem nowa i świeża, odkrycie takie.
Czy można nazwać to smsem z nieba? Co prawda numer nieznany - można tylko podejrzewać, od kogo. W sumie to zawsze lepiej, niż
brać za własną mądrość! Bardzo obrazowa możliwa wersja
wydarzeń:
Maria (18:22): Ojcze, to jak jest z powolaniem, jak Ojciec sadzi? Hilfe!
+48xxxxxxxxx (18:25): Jak Pan Bog daje powolanie, to nie zostawia czlowieka z nim samego, tylko daje wszelkie srodki do tego, zeby je zrealizowac.
W sumie fajnie wysłać takiego smsa, i dostać też. A
niedawno dostałam coś jeszcze z nieznanego numeru:
+48xxxxxxxxx (15:23): Powolanie nie jest tylko Twoja sprawa, to nie jest problem, z ktorym sie jest samemu. Panu Bogu strasznie zalezy, zeby je wypelnic – bo w tym jest cale dobro i Twoje, i osob wokol. Wszystko, co robi dla Ciebie, sluzy ostatecznie wlasnie temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz