środa, 8 stycznia 2014

To musi wejść w krwiobieg

Mów do mego serca, mów do mego serca,
Ty znasz jego ukryte doliny.
Tam, gdzie usychają piękne winnice,
Ty wiesz, gdzie otworzyć ukryte źródła.

To jest naprawdę ładna piosenka, jak te winnice. Bo tak niewiele wprost, za to (wreszcie) mówi przede wszystkim o Panu Bogu i na Nim się skupia, przypominając, że naprawdę najlepsze, co mogę zrobić, to być dla Niego gruntem, oby żyznym.
I jest w niej najpiękniejsza intuicja, żeby prosić, aby Pan Bóg mówił właśnie do serca, a nie do uszu albo głowy. Do uszu wpadnie, a potem wyleci. Po głowie się będzie kołatać, aż w końcu osłabną elektryczne wyładowania. Pewnie i w takie sposoby zdarza Mu się mówić, ale myślę, że inne drogi są lepsze. Bo w sercu...!
Napisałam o tym nawet wiersz, ale nie zamieszczę go, bo, jak to często z wierszami bywa, wyszedł okropnie pretensjonalny. Zresztą pozbawiony był puenty. Ale było w nim parę fajnych myśli - to chyba odświeżę!
[Mam nadzieję, że rozumiecie, na czym polega cud Bożych Słów właśnie w sercu. Stamtąd wszystko rozchodzi się na calutkie ciało! Krew = życie. Słowo = Życie. Dobrze to zmieszać w jak najlepszej proporcji.]
A więc Pan Bóg mówi do serca. Opowiada, jak to jest w przedsionkach (Jego). Czyż serce nie pała w nas, kiedy Pisma nam wyjaśnia?
A potem po kolei: przedsionek opowiada komorze, płuco płucu przekazuje wiadomość. Ramiona wzruszają się z radości. "Twoje Słowo jest siłą dla moich rąk; zręcznością dla moich palców".
Zejść w dół - każdy by się wzdragał. Ale Ty, Boże, nie gardzisz tym, coś stworzył tak cudownie.
Tymczasem w górę: Słowo Pana uderza do głowy i uczy prostaczka mądrości. (!)

Puenta próbowała być taka, że Słowo rozciąga się (we mnie) - od góry do dołu, od prawej do lewej. On lubi robić dla mnie podobne rzeczy - żebym mogła trzymać się prosto.
Ale i tak najlepsze jest to, że dzięki Słowu w sercu możemy w każdej komóreczce ciała mieć już nie życie, a Życie. (Ga 2, 20). Poczuj to!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz